sobota, 20 września 2014

75. "Cud" - Rozdział 4


Otwierając drzwi do mojego nowego domu, czułem zapach wolności, a za drzwiami znajdowało się zupełnie nowe i lepsze życie. Gdy tylko wszedłem do środka, poczułem zapach świeżego wiosennego powietrza. Pośrodku znajdował się korytarz i drewniany łuk prowadzący do dużego pomieszczenia, w którym znajdowała się duża zielona sofa, a naprzeciwko niej stał drewniany stolik. Po obu stronach okna znajdowały się dwa puste regały, na których wcześniej z pewnością stały książki. 
Spojrzałem na stół, na którym leżała mała  karteczka. Podniosłem ją i przeczytałem: „Nie musisz się już o nic martwić, Janku, możesz być pewien, że nikt cię tutaj nie znajdzie. Jedzenie jest w szafkach w kuchni, a ubrania możesz znaleźć w szafie w przedpokoju. Mam nadzieję, że spotkamy się wkrótce.” A pod spodem znajdował się niedbały podpis pana Wacława. Uśmiechnąłem się do siebie. „Gdzie byłbym teraz bez tego dobrego człowieka? Przecież mogłem już nie żyć…” pomyślałem. Podszedłem do okna i otworzyłem je na oścież, spoglądając na wymarły Kraków. Zupełnie inny niż ten, jakiego zawsze znałem. Nagle spostrzegłem biegnącą w stronę kamienicy znajdującej się naprzeciwko, młodą czarnowłosą dziewczynę, płaczącą i trzymającą się za krwawiący bok. Wydawało mi się, że gdzieś już ją widziałem. Bardzo chciałem jej pomóc. Pospiesznie zbiegłem więc na dół, otworzyłem ciężkie drzwi prowadzące na dwór i ile sił w nogach pobiegłem za nią.

- Hej ! – wrzasnąłem jak najgłośniej – Poczekaj !

Ale ona biegła dalej. Jak na ranną wydawała się być niesamowicie silną osobą. Pierwszy raz widziałem kogokolwiek biegnącego tak szybko. Musiała o coś walczyć. Może bała się, że jestem Niemcem… A może po prostu mnie nie słyszała. To było bardzo nierozważne z mojej strony. W każdej chwili mogli mnie dostrzec niemieccy oficerzy. Nie dbałem jednak o to. Coś kazało mi biec za nią. Nagle ona skręciła w wąską uliczkę. Ale tym razem to ja byłem szybszy. Zatrzymała się i odwróciła, spoglądając  na mnie dużymi, herbacianymi oczami. Mogłem przysiąc, że już gdzieś widziałem tę dziewczynę o takim samym delikatnym, ale buntowniczym spojrzeniu. Tak… widziałem ją w domu pana Ludwika. To musiała być jego córka.

Dyszała bardzo głośno, ciągle się na mnie wpatrując.

-Ja… - zaczęła jąkając się – Ja chyba cię… skądś znam – powiedziała.

Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Jak to się stało, że ona żyje ? Przecież było sześć strzałów…

- Jestem Janek – powiedziałem – pamiętasz mnie ?

Dziewczyna popatrzyła na mnie złowrogo. Złapała się za coraz bardziej krwawiący bok i uklękła na ziemi.

- To ty… ? – powiedziała z nutą niepokoju w głosie – To przez ciebie moi rodzice nie żyją ! – krzyknęła oskarżycielsko.

- Ja naprawdę nie chciałem… - odrzekłem cicho.

Ciemnowłosa odwróciła się na pięcie, jakby chciała uciekać, ale ja złapałem ją za rękę i powiedziałem:

- Nie możesz uciec ! – krzyknąłem – Musisz pójść do lekarza, przecież jesteś ranna !

- Zostaw mnie ! – wrzasnęła głośno – Kimże jesteś, aby mówić mi co mam robić ?

Nie byłem w stanie jej odpowiedzieć, bo nagle głośno upadła na ziemię, wykrzywiając twarz z bólu. Mój umysł działał na tyle szybko, że wziąłem ją w ramiona i pobiegłem przed siebie. „Pan Kramkowski na pewno będzie wiedział co robić” pomyślałem. Pobiegłem najszybciej jak tylko potrafiłem i paręnaście minut później byliśmy już na miejscu. Zapukałem do drzwi, a po chwili otworzyła min ta sama kobieta, którą widziałem dzisiaj rano.

- Słucham ? – zapytała wpatrując się we mnie jakbym był upośledzony.

- Ta dziewczyna – powiedziałem pokazując na leżącą w moich ramionach istotę, której imienia również nie znałem – potrzebuje pomocy – dokończyłem ciężko dysząc.

- Czy… - zaczęła – Czy zdajesz sobie sprawę  z tego, że jeśli ona tu będzie, grozi nam niebezpieczeństwo ? – powiedziała wykrzywiając twarz w ogromnym  grymasie – Niemcy mogą się tutaj zjawić w każdej chwili !

- Bardzo panią przepraszam – powiedziałem robiąc dramatyczną pauzę – Za to, co teraz zrobię, ale nie mam innego wyjścia – dokończyłem.

Kobieta nawet nie zdążyła się zapytać, co zamierzam zrobić, a ja przebiegłem przez drzwi, resztkami sił wspiąłem się po schodach i bez pukania wpadłem do gabinetu pana Kramkowskiego.

- Przepraszam ! – krzyknąłem, gdy tylko wszedłem – Ale ta dziewczyna potrzebuje pomocy – powiedziałem.

Pan Kramkowski był bardzo zdziwiony, ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć, do gabinetu wbiegła zdyszana gosposia.

- Proszę ich natychmiast stąd wyrzucić ! – wrzasnęła –Oni zagrażają naszemu życiu !

Pan Kramkowski spokojnie wstał od biurka, podszedł do mnie, po czym odrzekł:

- Nie martw się, chłopcze. Dobrze znam tę dziewczynę. Jest córką tego samego człowieka, który zmarł dzisiaj ratując twe życie i nazywa się Stefania. Pomożemy jej. A ty Izabelo – powiedział, zwracając się do gosposi – Zadzwoń do Pana Doktora i powiedz, żeby jak najszybciej tutaj przybył.

- Ale… - zaczęła, lecz pan Kramkowski jej przerwał.

- Ja – zaczął – Wolę odejść z tego świata, wiedząc, że uratowałem czyjeś życie, niż wiedząc, że nie dałem żadnej ludzkiej istocie chociażby nadziei na nie. A ty niestety masz ogromne nieszczęście, że pracujesz u człowieka o takich zasadach – podkreślił dobitnie, wskazując palcem na Izabelę, która niezmiernie się obruszyła tymi słowami.

Kobieta nic nie odpowiedziała. Wzięła tylko słuchawkę czerwonego telefonu, stojącego na komodzie w gabinecie pana Wacława, a po skończonej rozmowie odparła, wpatrując się w ścianę :

- Doktor będzie za dziesięć minut.

- Świetnie- powiedział pan Wacław – A teraz chodź, Janku, musisz gdzieś położyć tę biedną dziewczynę- dodał.

Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Byłem zaskoczony, że mimo wojny są jeszcze ludzie, którzy są w stanie oddać swe życie za to, by ktoś inny mógł żyć. Pan Wacław i Ludwik byli takimi ludźmi.

- Połóż ją tutaj – powiedział, wskazując na sofę, gdy tylko dotarliśmy do małego pokoiku– Usiądź sobie, ja tymczasem przyniosę wodę i coś do jedzenia. Musisz być na pewno głodny.

Pokiwałem głową, po czym usiadłem na fotelu i wpatrywałem się w Stefanię. 

~Kate Moore

12 komentarzy:

  1. Nie potrafię opisać w słowach mojego uwielbienia do Cudu. To jest najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej poruszające opowiadanie, jakie kiedykolwiek trafiło w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby każdy miał tak niebywały talent do pisania to świat byłby piękny...Umiesz grać ze słowami i wychodzi ci to najlepiej w świecie..

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Coraz więcej dialogów, które nad wyraz sobie cenię i te świetne metafory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz taki styl pisania jak zawodowa pisarka po przynajmniej czterdziestoletnim stażu, a zakładam że nie skończyłaś nawet dwudziestki. Dzięki takim osobom jak Ty, mam jeszcze wiarę w to, że polska poezja i literatura nie zejdą na psy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem nowa na waszym blogu, ale muszę się przyznać że już od dłuższego czasu przyglądałam się "Cudowi" i absolutnie się w tym zakochałam. Kochana-po prostu jesteś geniuszem, że w 21 wieku potrafisz sklecić w zdaniach tak niesamowicie piękne rzeczy. W erze internetu i robienia wszystkiego na szybko i na "odwal się", takich ludzi jak Wy, nie spotyka się na co dzień. Sama coś tam bazgram od czasu do czasu i nie ukrywam, że wychodzi mi to nieźle, ale porównując Wasze wiersze, czy Skrzypka, Cud i dwa rozdziały Smuglianki, które również mnie poruszyły, to co ja piszę jest niczym. Oby tak dalej dziewczyny, trzymajcie swój poziom!
    Pozdrowienia z Zielonej Góry ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie odkryję Ameryki, pisząc te słowa, bo wspomniałam już o tym wiele razy komentując rozdziały Cudu, ale to jest coś przepięknego i nadzwyczajnego <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Z opowiadaniami o II WŚ można zrobić dwie różne rzeczy: a)totalnie ująć ich wartości i stworzyć typowy chłam, b)napisać coś genialnego, coś takiego co już po pierwszych słowach zachęca nas do dalszego czytania.Ty zrobiłaś to drugie i udało ci się to zrobić po mistrzowsku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam ten rozdział już chyba z dziesiąty raz i za każdym razem kończę go z otwartymi ustami i niemałym zdziwieniem, że można napisać coś tak genialnego :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż miło się czyta całe to opowiadanie. Masz moje zainteresowanie i moje serce, które z niecierpliwością czeka na rozdział 5.!

    OdpowiedzUsuń
  10. Również i ja dołączam się do tłumu podziwiających Cud. Świetne Fan Fiction, genialne dialogi, niesamowity pomysł - nie mam się absolutnie do czego przyczepić. To jest czysta perfekcja Kate !!

    OdpowiedzUsuń
  11. pięknie!! super dialogi! do tego Twoje zdjęci profilowe z Google+ przypomina mi Hagi'ego z Blood +:) ale może to tylko moja wyobraźnia:)

    OdpowiedzUsuń