Otwierając drzwi do
mojego nowego domu, czułem zapach wolności, a za drzwiami znajdowało się
zupełnie nowe i lepsze życie. Gdy tylko wszedłem do środka, poczułem zapach
świeżego wiosennego powietrza. Pośrodku znajdował się korytarz i drewniany łuk
prowadzący do dużego pomieszczenia, w którym znajdowała się duża zielona sofa,
a naprzeciwko niej stał drewniany stolik. Po obu stronach okna znajdowały się
dwa puste regały, na których wcześniej z pewnością stały książki.
Spojrzałem na
stół, na którym leżała mała karteczka.
Podniosłem ją i przeczytałem: „Nie musisz się już o nic martwić, Janku, możesz
być pewien, że nikt cię tutaj nie znajdzie. Jedzenie jest w szafkach w kuchni,
a ubrania możesz znaleźć w szafie w przedpokoju. Mam nadzieję, że spotkamy się
wkrótce.” A pod spodem znajdował się niedbały podpis pana Wacława. Uśmiechnąłem
się do siebie. „Gdzie byłbym teraz bez tego dobrego człowieka? Przecież mogłem
już nie żyć…” pomyślałem. Podszedłem do okna i otworzyłem je na oścież,
spoglądając na wymarły Kraków. Zupełnie inny niż ten, jakiego zawsze znałem.
Nagle spostrzegłem biegnącą w stronę kamienicy znajdującej się naprzeciwko,
młodą czarnowłosą dziewczynę, płaczącą i trzymającą się za krwawiący bok.
Wydawało mi się, że gdzieś już ją widziałem. Bardzo chciałem jej pomóc.
Pospiesznie zbiegłem więc na dół, otworzyłem ciężkie drzwi prowadzące na dwór i
ile sił w nogach pobiegłem za nią.
- Hej ! – wrzasnąłem
jak najgłośniej – Poczekaj !
Ale ona biegła dalej.
Jak na ranną wydawała się być niesamowicie silną osobą. Pierwszy raz widziałem
kogokolwiek biegnącego tak szybko. Musiała o coś walczyć. Może bała się, że
jestem Niemcem… A może po prostu mnie nie słyszała. To było bardzo nierozważne
z mojej strony. W każdej chwili mogli mnie dostrzec niemieccy oficerzy. Nie
dbałem jednak o to. Coś kazało mi biec za nią. Nagle ona skręciła w wąską
uliczkę. Ale tym razem to ja byłem szybszy. Zatrzymała się i odwróciła,
spoglądając na mnie dużymi, herbacianymi
oczami. Mogłem przysiąc, że już gdzieś widziałem tę dziewczynę o takim samym
delikatnym, ale buntowniczym spojrzeniu. Tak… widziałem ją w domu pana Ludwika.
To musiała być jego córka.
Dyszała bardzo
głośno, ciągle się na mnie wpatrując.
-Ja… - zaczęła jąkając
się – Ja chyba cię… skądś znam – powiedziała.
Nie wiedziałem co jej
odpowiedzieć. Jak to się stało, że ona żyje ? Przecież było sześć strzałów…
- Jestem Janek –
powiedziałem – pamiętasz mnie ?
Dziewczyna popatrzyła
na mnie złowrogo. Złapała się za coraz bardziej krwawiący bok i uklękła na
ziemi.
- To ty… ? –
powiedziała z nutą niepokoju w głosie – To przez ciebie moi rodzice nie żyją !
– krzyknęła oskarżycielsko.
- Ja naprawdę nie
chciałem… - odrzekłem cicho.
Ciemnowłosa odwróciła
się na pięcie, jakby chciała uciekać, ale ja złapałem ją za rękę i
powiedziałem:
- Nie możesz uciec !
– krzyknąłem – Musisz pójść do lekarza, przecież jesteś ranna !
- Zostaw mnie ! –
wrzasnęła głośno – Kimże jesteś, aby mówić mi co mam robić ?
Nie byłem w stanie
jej odpowiedzieć, bo nagle głośno upadła na ziemię, wykrzywiając twarz z bólu.
Mój umysł działał na tyle szybko, że wziąłem ją w ramiona i pobiegłem przed
siebie. „Pan Kramkowski na pewno będzie wiedział co robić” pomyślałem.
Pobiegłem najszybciej jak tylko potrafiłem i paręnaście minut później byliśmy
już na miejscu. Zapukałem do drzwi, a po chwili otworzyła min ta sama kobieta,
którą widziałem dzisiaj rano.
- Słucham ? –
zapytała wpatrując się we mnie jakbym był upośledzony.
- Ta dziewczyna –
powiedziałem pokazując na leżącą w moich ramionach istotę, której imienia
również nie znałem – potrzebuje pomocy – dokończyłem ciężko dysząc.
- Czy… - zaczęła –
Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że
jeśli ona tu będzie, grozi nam niebezpieczeństwo ? – powiedziała wykrzywiając
twarz w ogromnym grymasie – Niemcy mogą
się tutaj zjawić w każdej chwili !
- Bardzo panią
przepraszam – powiedziałem robiąc dramatyczną pauzę – Za to, co teraz zrobię,
ale nie mam innego wyjścia – dokończyłem.
Kobieta nawet nie
zdążyła się zapytać, co zamierzam zrobić, a ja przebiegłem przez drzwi,
resztkami sił wspiąłem się po schodach i bez pukania wpadłem do gabinetu pana
Kramkowskiego.
- Przepraszam ! –
krzyknąłem, gdy tylko wszedłem – Ale ta dziewczyna potrzebuje pomocy –
powiedziałem.
Pan Kramkowski był
bardzo zdziwiony, ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć, do gabinetu wbiegła
zdyszana gosposia.
- Proszę ich
natychmiast stąd wyrzucić ! – wrzasnęła –Oni zagrażają naszemu życiu !
Pan Kramkowski spokojnie
wstał od biurka, podszedł do mnie, po czym odrzekł:
- Nie martw się,
chłopcze. Dobrze znam tę dziewczynę. Jest córką tego samego człowieka, który
zmarł dzisiaj ratując twe życie i nazywa się Stefania. Pomożemy jej. A ty
Izabelo – powiedział, zwracając się do gosposi – Zadzwoń do Pana Doktora i
powiedz, żeby jak najszybciej tutaj przybył.
- Ale… - zaczęła,
lecz pan Kramkowski jej przerwał.
- Ja – zaczął – Wolę
odejść z tego świata, wiedząc, że uratowałem czyjeś życie, niż wiedząc, że nie
dałem żadnej ludzkiej istocie chociażby nadziei na nie. A ty niestety masz
ogromne nieszczęście, że pracujesz u człowieka o takich zasadach – podkreślił
dobitnie, wskazując palcem na Izabelę, która niezmiernie się obruszyła tymi
słowami.
Kobieta nic nie
odpowiedziała. Wzięła tylko słuchawkę czerwonego telefonu, stojącego na
komodzie w gabinecie pana Wacława, a po skończonej rozmowie odparła, wpatrując
się w ścianę :
- Doktor będzie za
dziesięć minut.
- Świetnie-
powiedział pan Wacław – A teraz chodź, Janku, musisz gdzieś położyć tę biedną
dziewczynę- dodał.
Nie wiedziałem co mam
o tym myśleć. Byłem zaskoczony, że mimo wojny są jeszcze ludzie, którzy są w
stanie oddać swe życie za to, by ktoś inny mógł żyć. Pan Wacław i Ludwik byli
takimi ludźmi.
- Połóż ją tutaj –
powiedział, wskazując na sofę, gdy tylko dotarliśmy do małego pokoiku– Usiądź
sobie, ja tymczasem przyniosę wodę i coś do jedzenia. Musisz być na pewno
głodny.
Pokiwałem głową, po
czym usiadłem na fotelu i wpatrywałem się w Stefanię.
~Kate Moore
Nie potrafię opisać w słowach mojego uwielbienia do Cudu. To jest najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej poruszające opowiadanie, jakie kiedykolwiek trafiło w moje ręce.
OdpowiedzUsuńGdyby każdy miał tak niebywały talent do pisania to świat byłby piękny...Umiesz grać ze słowami i wychodzi ci to najlepiej w świecie..
OdpowiedzUsuńIdealnie!!!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział. Coraz więcej dialogów, które nad wyraz sobie cenię i te świetne metafory :)
OdpowiedzUsuńMasz taki styl pisania jak zawodowa pisarka po przynajmniej czterdziestoletnim stażu, a zakładam że nie skończyłaś nawet dwudziestki. Dzięki takim osobom jak Ty, mam jeszcze wiarę w to, że polska poezja i literatura nie zejdą na psy.
OdpowiedzUsuńJestem nowa na waszym blogu, ale muszę się przyznać że już od dłuższego czasu przyglądałam się "Cudowi" i absolutnie się w tym zakochałam. Kochana-po prostu jesteś geniuszem, że w 21 wieku potrafisz sklecić w zdaniach tak niesamowicie piękne rzeczy. W erze internetu i robienia wszystkiego na szybko i na "odwal się", takich ludzi jak Wy, nie spotyka się na co dzień. Sama coś tam bazgram od czasu do czasu i nie ukrywam, że wychodzi mi to nieźle, ale porównując Wasze wiersze, czy Skrzypka, Cud i dwa rozdziały Smuglianki, które również mnie poruszyły, to co ja piszę jest niczym. Oby tak dalej dziewczyny, trzymajcie swój poziom!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Zielonej Góry ;-)
Nie odkryję Ameryki, pisząc te słowa, bo wspomniałam już o tym wiele razy komentując rozdziały Cudu, ale to jest coś przepięknego i nadzwyczajnego <33
OdpowiedzUsuńZ opowiadaniami o II WŚ można zrobić dwie różne rzeczy: a)totalnie ująć ich wartości i stworzyć typowy chłam, b)napisać coś genialnego, coś takiego co już po pierwszych słowach zachęca nas do dalszego czytania.Ty zrobiłaś to drugie i udało ci się to zrobić po mistrzowsku.
OdpowiedzUsuńCzytam ten rozdział już chyba z dziesiąty raz i za każdym razem kończę go z otwartymi ustami i niemałym zdziwieniem, że można napisać coś tak genialnego :))
OdpowiedzUsuńAż miło się czyta całe to opowiadanie. Masz moje zainteresowanie i moje serce, które z niecierpliwością czeka na rozdział 5.!
OdpowiedzUsuńRównież i ja dołączam się do tłumu podziwiających Cud. Świetne Fan Fiction, genialne dialogi, niesamowity pomysł - nie mam się absolutnie do czego przyczepić. To jest czysta perfekcja Kate !!
OdpowiedzUsuńpięknie!! super dialogi! do tego Twoje zdjęci profilowe z Google+ przypomina mi Hagi'ego z Blood +:) ale może to tylko moja wyobraźnia:)
OdpowiedzUsuń