Wybaczcie nam brak dwóch ostatnich postów- ostatni tydzień był dla nas bardzo pracowity i niestety, nie mogłyśmy przygotować wpisów. Mamy nadzieję, że nie macie nam tego za złe.
W dzisiejszym poście pierwsze "Lilie"- wyrywek z pamiętnika. Seria ta będzie ukazywać się w nierównych odstępach czasu- może zawitać na bloga raz na tydzień, raz na miesiąc, czy dwa miesiące. Nie ma co do tego reguły.
"Lilie ; 1 "
Człowiek popadał w obłęd przez te cudowne oczęta.
Cóż, muszę przyznać, że nie traktowałem jej tak, jak powinienem. Trochę zaniedbywałem, bo wyścigi konne, bo audycja w radiu, bo nowe wydanie gazety było ciekawsze, niż poprzedniego dnia.
Wychodząc, powiedziała tylko jedno:
"Zobaczysz, nie zapomnisz o mnie"
I miała rację. Minęły cztery lata, a ja, w swoim gabinecie, zaciągałem się powietrzem przesączonym zapachem słodkich, damskich perfum i nie potrafiłem zainteresować się moją współpracownicą. Widać było, że intrygował ją szef. Cały czas tylko trzepotała rzęsami, wywijała zgrabne koła biodrami i pochylała się nade mną z zalotnym uśmiechem. Słodka blondyneczka. Ale ja nadal nie mogłem zapomnieć pary oczu sprzed lat.
Zrezygnowany wróciłem do domu. Wykręciłem numer i w skupieniu wsłuchałem się w jej głos w słuchawce.
Krótka rozmowa, dość oficjalna. Spodziewałem się, że zdobycie jej aktualnego adresu będzie nieco bardziej skomplikowane.
Pociąg, matka z ciekawskim dzieckiem w przedziale, podróż, kiepska książka w trakcie.
Dotarłem na miejsce. Ładny domek, mała mieścina. Spokojnie.
Zapukałem, otworzyła. W skromnej sukience, ale z oczyma bogatymi w piękno. Nadawały jej wyglądu królowej.
Wchodzę, rozmawiamy, cisza. Nie ma męża, dzieci. Tylko doniczki z kwiatami i gruby kot na kanapie.
Rozmowa. Długo. Ściemnia się za oknem.
Ona patrzy mi prosto w oczy. Czy to moje serce tak łomocze?
"Nie zapomniałem" mówię.
"Ja też nie zapomniałam" odpowiada.
~Victoria Blanc
Coś czuję, że to już nie będzie taki sam blog, co kiedyś... Post ciekawy, ale "Maki i poezja" trochę ostatnio straciły na wartości. Przepraszam za bycie dosadną, ale tak to widzę.
OdpowiedzUsuńJakie pogorszenie się i stracenie na wartości ? Przecież "Maki zaplątane w drut kolczasty" tak naprawdę w ogóle się nie zmieniły i wciąż jest on tak dobrym blogiem, jakim był kiedyś. Dziewczyny, ja za was trzymam kciuki, nieważne czy w dobrych czy w złych chwilach. Tworzycie coś, czego nie robi w tych czasach prawie nikt i za to wam chwała. A to, że byłyście ostatnio zajęte swoim sprawami? Przecież każdy je ma i ja bardzo dobrze rozumiem, że nie zawsze udaje się znaleźć na wszystko czas. Trzymajcie się ciepło :-)
OdpowiedzUsuń