"Anioły"
Czasem jeszcze jak zamknę oczy,
kiedy ciemność i kolor czarny
przymknie jasne wrota poranka,
a obłoki się zaróżowią,
na niebie można wiele dostrzec.
Ja tam wtedy widzę coś
niezwykłego, do niczego, co ziemskie
nawet nie podobnego.
Widzę jak się dwa stworzenia białe
naraz w locie przemieszczają.
Spojrzenia ukryte w sobie nawzajem,
bliskość z respektem się ze sobą mieszają,
ręce dotykają skroni zmęczonych,
w porywie wiatru się znów spotkają.
A później znikają, bo jasność ciemność
urokiem swym zastępuje, a nic,
nawet i nieziemskie trwać wiecznie nie może,
ich światy znikają w promieniach błękitnych,
egzystować zbyt długo nie mogą,
ja ich podziwiam z okna mojego na wpół otwartego,
jak siebie samych zastępują przebiegłą trwogą.
Ostatnio przepraszałyście, że zaniedbałyście tego bloga, tymczasem ja mogę powiedzieć tylko tyle, że ja również zaniedbałam wchodzenie na niego i obserwowania kolejnych dwóch postów, które gdzieś mi uciekły. Kate, wiersz jest przepiękny, taki magiczny i delikatny, przez chwilę poczułam się, jakbym naprawdę miała przed sobą te anioły, mogła je obserwować, a nawet dotykać. No po prostu coś niesamowitego!
OdpowiedzUsuńOd początku do samiutkiego końca tego wiersza, absolubtnie mnie zaczarowałaś. Ten wiersz jest po prostu najgenialniejszy na świecie, z niesamowitymi metaforami i wspaniałym zastosowaniem innych środków stylistycznych. Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem :-)
OdpowiedzUsuń